poniedziałek, 22 sierpnia 2016

IJoy Limitless RDTA PLUS (6,3 ml)

Po wtopie (bo tak mimo wszystko traktuję wydatek kasy na parowniki Smok tf-rta i IJoy Tornado o czym pisałem w poprzednim poście) zrobiłem sobie dłuższą przerwę w zakupach. Trwała ona ze 3 miesiące a jak wiadomo w świecie e-papierosów jest to szmat czasu :)

IJoy Limitless @ rx200 - widoczny mały drip
IJoy Limitless zakupiłem bo... miał dużą pojemność, dużą bazę, nowy sposób montażu waty i generalnie bardzo dobre opinie w Internecie. Dodatkowo nie miał pierścienia regulacji przepływu liquidu którego miałem serdecznie dość i ciekawie wyglądał - zwłaszcza w wersji czerwonej której jednak nie udało mi się zamówić tak szybko jak bym sobie tego życzył.

Nie jestem fanem claptonów, więc dołączone do zestawu grzałki popracowały u mnie raptem dzień czy dwa, bardzo szybko zamieniłem je na swoje 12 zwojowe z drutu stalowego (0,5) oczywiście w układzie poziomym. Pale na całkowicie otwartej przesłonie powietrza - i nie, nie ma tutaj mowy o spłaszczonym smaku, po prostu w tej sytuacji można a nawet trzeba dać znacznie więcej mocy. Oczywiście jedyny sposób palenia jaki wchodzi tutaj w grę to metoda palenia "bezpośrednio do płuc" która nie każdemu pasuje. Moc którą podaję na zestaw to od 65 - 75 W w zależności od tego jak czyste/świeże są grzałki. Za zasilanie robi wysłużony już trochę rx200 z trzema bateriami które wystarczają mi spokojnie na cały dzień pracy.

IJoy Limitless @ rx200 - widoczna mała boczna śruba bazy z uszkodzonym już nieco gwintem

IJoy Limitless @ rx200, w trakcie przewijania nową watą

IJoy Limitless @ rx200 - po skręceniu i zalaniu - widoczny otwór do tankowania liquidu
W Aromamizerze (o którym pisałem w samych superlatywach w poprzednich postach) bardzo łatwo przewija się grzałki, ale to jak łatwo robi się to w Limitlessie... - przechodzi najśmielsze oczekiwania. Jest to wręcz banalne. Przy założeniu że nie damy zbyt mało waty, czyli że przechodzi ona przez grzałkę ze znacznym oporem, praktycznie nie da się tu nic spieprzyć w setupie. Cztery grube warkocze waty wchodzą bezpośrednio do tanka (obcinam je około 0,5 cm przed podstawą), nie ma żadnej walki z układaniem tej waty, żadnego "cudowania". Setup wychodzi bardzo powtarzalny. Jest to konstrukcyjnie proste jak budowa przysłowiowego cepa i po prostu działa - działa świetnie. Zapewnia to doskonały transport liquidu przy jednoczesnym całkowitym braku wycieków. Na prawdę, jest to rozwiązanie genialne w swojej prostocie i aż dziwne że nikt nie wpadł na to wcześniej. Napełnianie odbywa się poprzez zdjęcie górnego capa, bocznym otworem (bez rozkręcania, oczywiście bez żadnych narzędzi) i jest to rozwiązanie wygodne. Mam duże wątpliwości co do deklarowanej pojemności 6,3 ml - wg mnie po odjęciu przestrzeni którą zabiera wata oraz z uwagi na sposób tankowania faktycznie wchodzi tam nieco mniej liquidu ale jeszcze nie chciało mi się tego zmierzyć strzykawką. Nie zmienia to faktu, że parownik muszę tankować co 2-4 h w zależności od intensywności palenia. Jest to zrozumiałe przy tak dużej powierzchni grzałek, przy tak intensywnych gęstych i smacznych chmurach. Parownik po prostu pożera liquid i robi to w zastraszającym tempie. Dobrze że przerzuciłem się na liquidy własnej produkcji, bo tankowanie tego kupnymi "sokami" chyba puściło by mnie z torbami...

IJoy Limitless - rozebrany w celu wymycia


Wady/ewentualne problemy:

To co dla niektórych może być wadą to ustnik/drip. Jest on dwu częściowy, tzn. w szeroki połączony z górnym capem otwór można wsadzić dołączony mniejszy drip. Niestety w tej połączonej konfiguracji miałem ogromne ilości skroplin osadzających się i wypływających z tego ustnika w trakcie użytkowania. Non - stop liquid w ustach - bleeech. Wyjęcie wąskiego dripa, rozwiązało ten problem. Szeroki ustnik - ma on aż 14 mm średnicy (!) jest tak duży że patrząc na parownik od góry przez drip widać wszystkie grzałki i watę, można by tam wcisnąć mały palec :)

IJoy Limitless @ rx200 - po zdjęci małego dripa, srednica otworu około 14 mm


Kolejny problem to śruby (boczne) w bazie. - Bo przecież nie może być tak by wszystko było idealnie co?
W parowniku jest typowa już baza (velocity style) i o ile do górnych śrub nie można mieć żadnych pretensji, bo są duże i wygodne o tyle te boczne malutkie to jedno wielkie nieporozumienie. Miałem problem z odkręceniem jednej z tych mniejszych śrubek (o dziwo są krzyżakowe a nie ampulowe) od nowości. Skończyło się na tym, że momentalnie uszkodziłem gwint o co przy tak małej śrubie bardzo łatwo i jakimś cudem dopiero po około 30 minutach zaciętej walki udało mi się wykręcić tę śrubkę i zastąpić ją zapasową - dołączoną do zestawu (uff). Szkoda że nie zrobili tego tak jak rozwiązał to smok w tf-rta. Ja na szczęście nie wymieniam grzałek często, bo przepalam je przy wymianie waty ale dla kogoś kto bawi się w różne setupy, testuje, kręci przy tym często - będzie to duży problem. Osobiście chętnie zamienię te śruby na ampulowe jeśli tylko znajdę coś co pasuje (mała śrubka widoczna na jednym ze zdjęć powyżej).

IJoy Limitless @ rx200

IJoy Limitless @ rx200 - przepalanie grzałek


W każdym razie, Limitless pokonał Aromamizera Supreme - jak to mówią - lepsze jest wrogiem dobrego...

Jest to kolejny parownik który z przyjemnością mogę polecić każdemu bardziej zaawansowanemu e-palaczowi :)



Smok ft-rta, IJoy Tornado rdta - słów kilka

Minęło kilka miesięcy odkąd ostatnio coś tu pisałem. Nie wynika to z braku chęci tylko... czasu.
Dziś krótko o dwóch parownikach wymienionych w tytule. Krótko bo właściwie nie wiele mam o nich do powiedzenia a to dlatego, że żaden z nich mnie nie zachwycił w związku z czym po wstępnych testach szybko wróciłem do Arommamizera o którym pisałem wcześniej na blogu.
Żeby była jasność, oba te parowniki są w sumie ok. Tzn, na obu można dość łatwo zrobić przyzwoity setup i cieszyć sie fajna smaczną i gęstą chmurką. Nie jest to jednak aż tak łatwe i szybkie jak w Aromamizerze. 


Smok tf-rta, dek G2

Smok tf-rta, deck G2

Smok tf-rta deck G2


IJoy Tornado @ rx200

IJoy Tornado @ rx200

IJoy Tornado @ rx200

Oba ustępują mu także pod względem pojemności, smaku (subiektywne odczucie) oraz niezawodności. Mówiąc o niezawodności mam na myśli przede wszystkim wycieki, głównie te z pierścienia regulacji. Po prostu, Aromamizer jest chyba lepiej wykonany, może nieco inaczej skonstruowany, dzięki czemu efekt "pocenia" się na tym pierścieniu jest znikomy. W tf-rta czy Tornado gdy owinąłem parowniki chustką papierową, bo tak najczęściej przechowuje i transportuje nie używane ale zalane parowniki wyciągały one z parowników po kilku-kilkunastu godzinach większość liquidu. Wszystko było mokre.... Nie znoszę tego problemu, lepkich rak...d
Tornado choć bardzo dla mnie atrakcyjny z wyglądu, z dużą bazą jest jednak mało wygodny w przygotowywaniu setupów bo baza lata sobie luzem w podstawie parownika zanim wszystkiego nie skręcimy w całość. Irytująca i głupia wada konstrukcyjna...
Aromamizer Supreme zdystansował je na tyle, że w sumie oba parowniki po około tygodniu zabawy i kilku setupach trafiły na mój parownikowy cmentarz czyli do szuflady.


W wolnej chwili wrzucę tu kilka swoich fotek.

Tymczasem wspomnę tylko że jakiś miesiąc temu zakupiłem Ijoy Limitless którego polubiłem jeszcze bardziej niż zachwalanego tak bardzo na tej stronie Aromamizera. O nim napiszę niebawem (mam nadzieję)