Griffin RTA (rebuidable tank atomizer). Kupiłem go w wersji 22 mm szerokości, trochę żałuje - w chwili zakupu nie miałem pojęcia że jest też wersja 25 mm. Kupiłem go dość spontanicznie, bo była to wymiana z dopłatą za rozwalonego Bachelora (o tym pisałem w poprzednim poście).
Pojemność 3,5 ml przy dual coils z bardzo dobrym transportem i przy mocy powyżej 70W na grzałki... to bardzo mało. Baniak znika w ciągu dosłownie godziny. Dramat :D
Atomizer dość fajny, dość ładny, działa ... super. Zapiąłem w nim dwie grzałki na średnicy 3 mm po 8 zwojów z drutu 0,5 (SS316L bo akurat tego używam) i jest rewelacyjnie. Nic z moich poprzednich parowników nie dawało takich wrażeń samkowo-chmurowych jak to, żaden single coil żaden poprzedni dual. To zupełnie nowa dla mnie jakość "e-palenia".
Zalety:
- Bardzo prosto robi się w nim setupy.
- Absolutnie żadnych wycieków płynu przez otwory powietrzne.
- dość prosto uzupełnia się liquid (odkręcany górny cap) choć nie tak prosto i miło jak np w Smoku TFV-4
- fajny szeroki ustnik z tworzywa (wreszcie nie metalowy!)
- regulacja ilości podawanego na grzałki płynu (z jednej strony zaleta z drugiej wielka wada)
Wady:
- wspomniana pojemność (zdecydowanie mała)
- regulacja ilości podawanego na grzałki płynu.
Parownik non stop poci się, jest mokry w okolicy pierścienia regulacji powietrza. Właściwie słowo poci jest złe. On praktycznie delikatnie cieknie i to ciągle. Czasem jest tego dość dużo. Może nie leje się strumieniami ale atomizer jest non stop mokry, nie można go dotykać bo łapy zostają brudne. To bardzo irytujące, jest jakaś wada w tym rozwiązaniu technicznym. Bardzo podobnie było z Bachelorem. Dół podstawy atomizera po prostu musi być przykręcany na sztywno do komory z grzałkami, inaczej zawsze będzie tam jakiś luz i jak tutaj problem z uszczelnieniem. Prawdę powiedziawszy wolałbym by nie było tej regulacji, niż żeby dawała ona taki efekt uboczny jaki daje.
Tak samo jak w Bachelorze,
łapiąc za szkło zbiornika i ruszając nim na boki lub w górę i dół da się wyczuć wyraźny luz. Luz ten widać także na pierścieniach, nie są idealnie spasowane. To gdzieś tam właśnie jest problem, tam cieknie gnojek...
Sprzedawca owszem poinformował mnie że będzie się pocił... ale - jak mówiłem, dla mnie to co się w tym zbiorniku wyczynia to już nie pocenie. Czekam tylko na dostawę Aromamizera Supreme i zaraz zamierzam swojego Griffina reklamować. Nie może być tak że wydajesz blisko 140 zł i masz taki problem.... K...wa, drugi zakup i drugi problem. Ja rozumiem, żeby to były jakieś tanie klony po 30 zł z Fasttecha, ale nie parowniki za ciężkie pieniądze nie?
[Edit dwa dni później]
Nie dałem rady :) iść z tym na gwarancję. Zawziąłem się i postanowiłem rozebrać go choć mimo poszukiwań nie bardzo znalazłem jakiekolwiek info w sieci jak to zrobić. Pierdzielić gwarancję :) Najwyżej się rozpadnie. Ostatecznie dziś
Robi się to dość prosto o dziwo :)
1 Odkręcamy szklany zbiornik od dolnej części bo będzie tylko przeszkadzał, jeszcze się potłucze...
2 Z bazy wykręcamy następnie pin plus - z dołu parownika jest śruba.
3 Srebrna część - ta w której montuje się grzałki (cała ta aluminiowa konstrukcja) jest wetknięta bardzo mocno w dolną część atomizera. Wchodzi tam ciasno na około 3 mm.
4 To co trzeba teraz zrobić to podważyć ją delikatnie na boki - generalnie starając się wyciągnąć do góry. Ja wkładałem płaski cienki śrubokręt i delikatną dźwignią starałem się podciągać pierścień do góry aż w pewnym momencie zupełnie nie oczekiwanie aluminiowa baza sama wyskoczyła. Nie musiałem do tego celu użyć bardzo dużej siły czy np kombinerek.
Zauważyłem, że jeśli na skutek jakiegoś upadku, czy nawet mocnego stuknięcia dojdzie do przesunięcia tej srebrnej części, wówczas pomiędzy pierścieniami pojawią się luzy a całość zacznie tańczyć i cieknąć. Tak właśnie wyglądało to u mnie od nowości a z każdym dniem było coraz gorzej.
Co zrobiłem? Wbiłem tę bazę młotkiem na miejsce. Trzeba tylko pamiętać by robić to z głową, tzn, nie walić tak by siła poszła w gwint, tylko coś pod parownik podstawić by tego gwintu nie uszkodzić. Ja bazę umieściłem w zamkniętych szczękach od kombinerek.
I STAŁ SIĘ CUD. PRZESTAŁ SIĘ POCIĆ, PRZESTAŁ CIEC. RADOŚCI NIE BYŁO KOŃCA :D
Przy okazji wymieniłem sobie na nieco większą uszczelkę od pierścienia regulacji powietrza, bo moja regulacja bardzo luźno pracowała i co chwila miałem albo na full otwarte albo całkiem zamknięte. Użyłem jakiejś uszczelki która zostały mi z kompletów naprawczych od innych parowników. Teraz regulacja tym pierścieniem chodzi bardzo ciężko, zbyt ciężko - ale wole to niż przypadkowe przestawienia.
Poniżej nieco fotek jak to wygląda po rozebraniu.
|
Griffin RTA - rozebrany :) |
|
Griffin rta - baza wyjęta z dolnej części atomizera |
|
Griffin RTA |
|
Griffin RTA |
|
Griffin RTA - dolna część z widoczną uszczelką pierścienia regulacji powietrza. Tę uszczelkę wymieniłem na grubszą. |
|
Griffin RTA |
|
Griffin RTA |
|
Griffin RTA |
[Edit 2016-04-19]
Nie używam Griffina od około dwóch tygodni. Prawdę mówiąc bardzo krótko go używałem bo w jego miejsce przyszedł Aromamizer Supreme o którym więcej w
kolejnym poście.
To co chciałem jeszcze dopisać. Mały aluminiowy pierścień na bazie - ten który trzyma knoty w otworach i który tak lubi się wykręcać uległ w moim atoimizerze delikatnym odkształceniom. Zapewne z mojej winy :) - nie przeczę. Mimo że te odkształcenia były minimalne pojawił się duży problem z wkręcaniem i wykręcaniem do tanka, po prostu obcierał o krawędzie bo jest to tam wszystko spasowane dosłownie na styk. Te różne problemy, wycieki, mała pojemność, kłopot z rozkręceniem i skręceniem bardzo skutecznie mnie do tego parownika zniechęciły. Zamiast Griffina zakupiłem wiec w trybie jakiegoś pre-ordera SMOKA TF-RTA w wersji G2 na którego czekam do dziś :P Mam nadzieję że będzie pozbawiony wad Griffina, którego smak i chmurkę owszem bardzo cenie, ale sama konstrukcja - jak dla mnie - przekombinowana i nie dopracowana. Tak więc w sumie, nie jest to zły parownik ale mimo wszystko, nie polecam, bo są lepsze i tyle.