Strony

poniedziałek, 26 stycznia 2015

Orchid (klon)

Parownik/atomizer Orchid - w świecie roślin orchidea jest jedną z najwdzięczniejszych - posiada przepiękne kwiaty, ma bardzo skromne wymagania - znajduje na całym świecie wielu entuzjastów (heh sam jestem jednym z nich i mam ich w domu całe parapety).

Czy tak samo jest w przypadku tego parownika? - Wg mnie i muszę to stwierdzić z całą stanowczością - tak!

Orchid z Fasttech


Orchid w linii prostej wywodzi się z Kayfuna. Można by rzec że jest to taki Kayfun w którym powiększono kilka rzeczy głównie po to by można było zamontować dwie grzałki. Od strony technicznej jest to w zasadzie to samo - ale na tym podobieństwa się kończą bo "pali" się to jednak zupełnie inaczej a porównanie to wypada zdecydowanie na korzyść Orchida.

W porównaniu do "Kajtka" ma on dwa otwory powietrzne - po jednym dla każdej z grzałek - które są znacznie poszerzone - czy dostatecznie to sprawa jak zwykle dyskusyjna - mnie osobiście ich rozmiar wystarczy i absolutnie nie brakuje mi tutaj braku regulacji przepływu.

Podobnie jest z kanałami którymi płynie płyn na grzałki - jest ich dwa razy więcej czyli cztery i są one znacznie szersze.

Także dek na którym montujemy grzałki jest trochę szerszy. Twórcy parownika musieli go nieco powiększyć - tak by swobodnie zmieściły się tam dwie dość duże grzałki. Sam zbiornik jest dokładnie takich samych wymiarów - szeroki na 23 mm - standard. Nie sprawdzałem tego ale jestem prawie pewny że jest to dokładnie ten sam komplet trzech pierścieni co w Kayfunie - oczywiście dek i górny cap są już nieco inne.

Szerszy dek montażowy oznacza także szerszy komin który zakrywa grzałki i oddziela je od płynu. Szczelina pomiędzy tym kominem a wewnętrzną ścianą zbiornika jest przez to bardzo mała - na tyle mała że płyn 50/50 GP/VG z pewnym oporem przemieszcza się w zbiorniku - jest to szczególnie zauważalne podczas napełniania - problem zgłaszany przez wiele osób. Zjawisko potęguje chybiona wg mnie konstrukcja komina. Nie wiedzieć czemu - może chcieli być oryginalni a może chcieli odzyskać ciut miejsca na liquid - projektanci parownika postanowili że komin będzie po pierwsze jednoczęściowy (a nie jak w Kayfunie dwuczęściowy - rozkręcany) a po drugie z kątem prostym w miejscu łączenia elementów o różnej średnicy. Przy napełnianiu - gdy parownik jest do góry nogami, w tym miejscu zbiera się powietrze, tworząc duży bąbel - taką poduszkę powietrza na której zatrzymuje się cały lany z góry płyn. Oczywiście problem jest tym większy im gęstszy jest płyn ale czy to jest rzeczywiście jakiś problem? - Wg mnie nie, wystarczy przechylić parownik podczas napełniania - albo używać butelek z igłą, żeby dostarczać płyn możliwie nisko i tyle. Bardziej irytuje mnie brak możliwości rozkręcenia tego komina - w celach diagnostycznych albo żeby coś delikatnie poprawić - no trudno - może któraś kolejna wersja to zmieni albo pewnie na rynku pojawią się zamienniki kominów.

To o czym trzeba wspomnieć a co ma ogromne znaczenie jest ilość pinów montażowych. Chodzi o to że dla każdej "nóżki" grzałki przewidziano jej własne miejsce montażowe i śrubę. To olbrzymie ułatwienie bo w wielu parownikach dwu grzałkowych tych pinów jest zaledwie dwa lub trzy a to oznacza że przy dokręcaniu śruby trzeba pilnować więcej niż jednej grzałki na raz. Pamiętam jaką upierdliwością było kręcenie grzałek na Foggerze v4 (po fotach w necie widzę że dopiero w wersji 6 Fogger doczekał się rozwiązania bliźniaczo podobnego jak w Orchidzie).

Orchid - jak robić grzałki?

Jeśli chodzi o kręcenie grzałek to wydaje mi się że są dwie podstawowe metody.

Pierwsza to klasyczna, czyli tak samo jak robiło się to w Kayfunie - typowy microcoil/macrocoil tyle że zamiast jednej grzałki robimy dwie. Watę stosunkowo lekko zbitą przewijam przez grzałki i tyle. Z uwagi na bardzo duże kanały dla płynu ja osobiście zawsze wpuszczam w nie odrobinę waty (dosłownie około 1 mm w głąb - luźno watki daję) - zaznaczam, że nigdy nie robiłem tego w Kayfunie - tam wata była na płasko na kanał, ale tutaj bez tego zabiegu często mam wycieki z otworów powietrznych.  Dzięki temu jest też znacznie mniejsza szansa na to, że podczas nakręcania komina wata się przemieści. Jak wspomniałem wyżej - komina nie da się rozkręcić więc nie można sprawdzić czy przy zakręcaniu wata się nie poruszyła i nie odsłoniła całkowicie któregoś z kanałów - a w takiej sytuacji wyciek jest bardzo prawdopodobny.

W internecie często można spotkać osoby które skarżą się że Orchid cieknie. Nie wiem - może jeśli używa się płynu bardzo lejącego np w proporcji PG/VG 20/80 takie rzeczy mogą się dziać - ale wydaje mi się że jest to tylko i wyłącznie wina złego "setupu" - no chyba że ktoś ma uszkodzone uszczelki i zbiornik nie trzyma ciśnienia.

W Kayfunie moją preferowaną średnicą grzałek było 2,2-2,5 mm. Tutaj zdecydowanie wolę średnicę 3 mm. Wg mnie taka konstrukcja nie ma żadnych wad, ma natomiast kilka zalet:

  • Po pierwsze, grzałka jest węższa - otwór powietrzny pokrywa ją w 80% - innymi słowy, bardzo mały odcinek grzałki nie jest w bezpośrednim strumieniu powietrza lecącego z otworów, większa ilość waty pozostaje poza grzałką i nie jest przez nią "duszona"
  • Po drugie, grzałka ma bardzo duży bufor liquidu między drutami (także obok), dzięki czemu znacznie trudniej jest doprowadzić ją do wysuszenia w porównaniu do średnicy typu 2 mm. Oczywiście większa średnica grzałki oznacza dla mnie zawsze mniejszą liczbę zwojów - tak by finalnie opór i ilość drutu do rozgrzania była porównywalna.
  • Po trzecie wreszcie, dzięki tak dużej szerokości znacznie łatwiej jest przez grzałkę przewlec watę a po bokach grzałki zostaje jej bardzo dużo dzięki czemu grzałka z watą wypełnia nam idealnie praktycznie cały dek.

Odnośnie waty skoro już o tym zacząłem...
Ostatnio używam tylko bawełny japońskiej "MUJI" - nie dlatego ze jest jakaś o wiele lepsza od zwykłej waty tylko dlatego że znacznie łatwiej się ją obrabia, łatwiej o powtarzalność. Wycinam na oko pasek o szerokości 3 mm, potem stosuję sztuczkę podpatrzoną u kogoś na Youtube (chętnie bym go tu oficjalnie wspomniał ale nie pamiętam już kto to był, obiecuję ze jak go znowu trafię to zamieszczę tu link). Sztuczka polega na tym by złapać za oba końce tego odciętego odcinka a następnie skręcać delikatnie w palcach w przeciwnych kierunkach. Gdy to robimy, wata skręca się i rozkręca, końcówki się ugniatają (to one będą wkładane w "oczko" grzałki) a wata pomiędzy - na całej długości - robi się bardzo puszysta. Wystarczy przeciąć potem na pół i przewinąć grzałki a następnie obciąć nadmiar waty. Ja staram się obcinać dokładnie do szerokości deku montażowego. Bezpośrednio po obcięciu zawsze mam wrażenie że "tym razem przesadziłem" - tak mało jej tam zostaje ale nigdy nie jest źle. Wiem że część osób obcina na szerokość całego zbiornika ale wg mnie nadmiar waty wewnątrz komina robi więcej złego niż dobrego a poza tym potem jest jakaś mordęga żeby to złożyć do kupy. W ogóle z moich doświadczeń z Orchidem (i nie tylko) wynika że za płaski smak prawie zawsze odpowiada zły transport liquidu na druty - czyli albo zbyt dużo waty wewnątrz pomiędzy zwojami, albo wokół niej, albo zbyt zapchane kanały. Gdy waty jest zbyt dużo zamiast transportować płyn zwyczajnie go blokuje. To nie jest tak, że trzeba zrobić 20 grzałek zanim się uda. Jeśli nie przesadzi się z ilością waty - tak by po przewinięciu dawała się ona z lekkim oporem przesuwać między zwojami, nie zbije waty z boków i wpuści jej nieco w kanały to praktycznie nie ma takiej możliwości żeby było źle. Może być tylko dobrze lub lepiej. Swojego Orchida używam od około miesiąca. Wycieki (zresztą drobne - początkowo myślałem  że to może skropliny z ustnika wracają do otworów powietrznych) tylko wtedy gdy w ogóle nie wkładałem waty w kanały.

Orchid - wstępnie złożone grzałki po przewinięciu watą - drut Kanthal 0,4 @ 3mm x 6 zwojów (edit -lepiej zrobić 5 zwojów)
w taki sposób obcinam watę by pozbyć się jej nadmiaru
Do produkcji mojej ulubionej obecnie grzałki (no tutaj grzałek) używam tylko drutu Kanthal 0,4 (w ogóle od jakiegoś czasu nie bawię się już w żadne nawet testy na mniejszych średnicach, wręcz odwrotnie, ciekawi mnie jak by było z drutem 0,5). Niby lepszy jest Kanthal w wersji "A" niż "D" (bo wytrzymuje wyższe temperatury) ale czy są to różnice w jakiś sposób odczuwalne dla e-palacza? - Nie potrafię tego stwierdzić ale chyba nie.

Grzałki nawijam bezpośrednio na parowniku. Biorę długi kawałek drutu (czasem całą rolkę) i zaczynam od przykręcenia pierwszego końca do pina plusowego (w dolny otwór środkowego pina), tak by nie trzeba było potem obcinać nadmiaru drutu w tym miejscu. Następnie przykładam specjalnie do tego celu zakupiony gwoźdź (średnica 3 mm) i nawijam 5-6 zwojów. Staram się by zwoje były możliwie blisko siebie, nieco je poprawiam już na tym etapie. Naciągnięty drut - czyli górną końcówkę grzałki zakręcam na śrubie (pod jej "główką"). Trzymając jednocześnie gwoźdź (żeby grzałka nie tańczyła przy skręcaniu), dokręcam wszystko dość mocno. Trzeba uważać by nie przesadzić z przykręcaniem drutów które idą do dziur, bo śruby dokręcające potrafią te druty obcinać i wbrew pozorom wcale nie jest trudno do tego doprowadzić. To między innymi dlatego drugą "nóżkę" grzałki montuję pod główką śruby a nie w otwór pinu, choć tam jest mi także po prostu wygodniej. Następnie wyciągam gwóźdź i zanim jeszcze obetnę nadmiar drutu rozgrzewam grzałkę do czerwoności by z pomocą szczypczyków zbliżyć do siebie zwoje. Po tym jak zwoje są już dość blisko, ponownie wkładam gwoźdź między zwoje, poprawiam je i ostatecznie centruję grzałkę nad otworem powietrznym. Jeśli grzałka jest skręcona zbyt mocno i nie da się jej odpowiednio ustawić - np oddalić od pinów to wówczas luzuję nieco tę drugą śrubę przy której nadal mam nie obcięty drut i ponownie "naciągam" grzałkę na właściwe miejsce pchając za gwoźdź. Gdy grzałka wyląduje tam gdzie chce ponownie dokręcam, a potem obcinam nadmiar drutu. Następnie w ten sam sposób robię kolejną grzałkę.

Jeśli wszystko poszło dobrze, to powinny wyjść dwie niemal identyczne grzałki.
Grzałki po podaniu napięcia powinny się rozgrzewać równomiernie i od środka. Jeśli któraś z nich rozgrzewa się szybciej, albo świeci intensywniej należy się nad tymi grzałkami raz jeszcze pochylić. One muszą pracować możliwie jednakowo!

Co robić gdy jedna z nich nie "świeci" tak dobrze jak druga? Przyczyn może być kilka. Najczęstsze to:
  • grzałka bardziej ściśnięta rozgrzewa się szybciej - po rozgrzaniu trzeba więc ściskać ponownie gorszą grzałkę,
  • grzałką która lepiej przewodzi prąd rozgrzewa się szybciej - sprawdzić czy gorsza grzałka jest dobrze dokręcona do pinów - delikatnie dokręcić gorszą grzałkę,
  • jedna z grzałek ma więcej zwojów niż druga albo ma dłuższe "nóżki". Jest to sytuacja niedopuszczalna bo taka grzałka zawsze będzie rozgrzewać się wolniej z uwagi na większy opór. Policzyć zwoje w gotowej grzałce micro/macrocoil jest bardzo trudno gołym okiem. Ja gdy mam jakieś wątpliwości po prostu robię zdjęcie telefonem a następnie powiększam fotkę, bo lupą nie dysponuję :)

Przy wygrzewaniu grzałek na parowniku trzeba mieć na uwadze izolator pina plusowego. Dwie rozgrzane do czerwoności grzałki bardzo szybko rozgrzewają też korpus parownika a izolator jest z jakiegoś plastiku który dość szybko się od tej temperatury topi, trzeba więc to wszystko robić z głową. Większość osób nawet nie zauważa momentu kiedy doszło do nadtopienia tego elementu.

Gdy grzałki są gotowe, trzeba je przewijam je watą (o czym pisałem powyżej) a następnie obficie je nasączam - tj. jeszcze zanim założę komin. Sprawdzam też czy grzałki pracują zgodnie z oczekiwaniem i dopiero wtedy zakręcam komin. Gdy komin jest na miejscu zaciągam się raz lub dwa razy bezpośrednio z komina - to taki przedsmak który mówi mi o tym co dana grzałka potrafi gdy jest prawidłowo nawilżona. Pozostało już tylko założyć zbiornik i zalać go. Przy zalewaniu - zawsze należy zostawić trochę pustego zbiornika. Ja zwykle napełniam go do górnej krawędzi przeźroczystego pierścienia - czyli tak długo jak długo widzę płyn który wlewam. Jeśli naleje się płynu "pod korek" to w zbiorniku nie będzie miejsca na wytworzenie się podciśnienia i nadmiar tego płynu opuści nasz atomizer gdy tylko postawimy go do pionu - ucieknie pewnie około 0,5 ml płynu i sytuacja się ustabilizuje.

Po zalaniu dobrze jest też zrobić kilka głębszych zaciągnięć bez podawania prądu na grzałki i w zasadzie można już palić choć ja zwykle daje parownikowi jeszcze kilka minut ekstra w spokoju po to by płyn nasączył watę we wszelkich zakamarkach.

Druga popularna metoda robienia tu grzałek polega na zrobieniu ich w układzie pionowym.
Z angielskiego"vertical coils" - pod tym hasłem znajdziecie w sieci więcej. Robi się to tak, że w otwory powietrzne wkłada się pręty i to na nich nawija się grzałki. Grzałki nawija się w ten sposób bardzo łatwo, szybko i wychodzą one bardzo równe. Z tym nie ma żadnego problemu. Trochę gorzej jest z układaniem w okół tych grzałek waty. Trzeba ją owinąć wokół tak by wszystkie druty były tą watą "opatulone".

Orchid - nawijanie grzałki pionowej

Orchid - rozgrzewanie gotowych grzałek



Orchid - gotowa grzałka w układzie pionowym (Vertical Coils)

Jak to wygląda możecie także zobaczyć sobie np tu (to nie są moje fotki): http://imgur.com/a/pp2RZ/

Prawdę mówiąc mam małą wprawę w tego typu konstrukcjach. Moje dotychczasowe próby zakończyły się umiarkowanym sukcesem. Miałem problemy z watą która gdy puchła zapychała wlot lub wylot grzałki co prowadziło wcześniej czy później do wycieków. Miałem tez pewne problemy z dostatecznie dobrym transportem co skutkowało oczywiście płaskim smakiem i wyraźnie gorszą "chmurką" po którymś z kolei zaciągnięciu. Jeśli mam być szczery, to jestem tak bardzo zadowolony z obecnie działających w moim Orchidzie grzałek klasycznych, że trochę odechciało mi się sprawdzać jak może działać "idealny" komplet grzałek pionowych. W każdym razie, nawet pomijając te różne trudności nie zauważyłem by paliło się to jakoś lepiej więc albo ja jeszcze nie umiem tego zrobić jak należy albo jest to po prostu kolejne zawracanie głowy - przerost formy nad treść.

Ok ale jak to się pali na tym Orchidzie?
- Wg mnie SUPER! Dobry setup odwdzięcza się wspaniałą chmurą która jest ciężka, mięsista, ciepła (ale nie jest zbyt gorąca) i słodka. Chmury te powstają w relatywnie krótkim czasie, tj 2-3 sekundy (duży stosunkowo szybki i mocny wdech). Ilość dymu jest tak duża że gdy prowadzę auto muszę dmuchać na boki, bo powstałe kłęby zasłaniają mi kompletnie pole widzenia. Ja nie notuję w tym parowniku żadnych wycieków, żadnych przypaleń itp. Parownik ten jest o wiele jest mniej wymagający niż np Big Dripper którego wcześniej używałem a oferuje na prawdę bardzo przyzwoity poziom palenia na zwykłym mechanicznym modzie. Domyślam się że gdyby podać mu więcej mocy mogło by być tylko jeszcze lepiej :)

Jeśli wcześniej paliło się tylko powszechnie dostępne w sklepach e-papierosy, ewentualnie Kayfuna to chmura z dwugrzałkowca o dużym przeciągu może przytłoczyć. Tzw "kop" i wielkość chmury jest nieporównywalna. Pamiętać jednak należy że parowniki z dużymi otworami powietrznymi żeby pokazały co potrafią należy palić inaczej, tzn zaciągać się głęboko, zdecydowanie i bezpośrednio do płuc - zatem inaczej niż wspomniane wcześniej parowniki z małym przepływem powietrza. Tam zaciągamy się raczej najpierw do ust a dopiero potem do płuc. To jest coś do czego się trzeba przyzwyczaić, trzeba się z tym oswoić. Zwykle potrzeba na to mniej niż jednego dnia, ale pierwsze wrażenia mogą być bardzo negatywne. Kiedy prezentowałem Orchida swoim znajomym mimo że każdy z nich pali "jakieś" powszechnie dostępne e-papierosy każdy z nich po zaciągnięciu zachowywał się tak jakby pierwszy raz w życiu zaciągnął się dymem z papierosa. Kasłali, dusiło ich, patrzyli na mnie z niedowierzaniem i pytali - "jak ty to możesz palić", "o matko jakie to mocne", "zabierz to" itp - a ja nie bardzo rozumiałem jak oni nie mogą. Jeśli obawiasz się że taki dual coil może być dla Ciebie zbyt mocny, zawsze możesz nawinąć 1-2 zwoje więcej (czyli 7-8), zwiększając w ten sposób oporność grzałki i jej bezwładność termiczną ograniczysz także jej moc ale wg mnie  kluczem tutaj i tak pozostanie "siła strumienia" przepływającego przez grzałki powietrza, bo to ono chłodzi ten układ.

Jeden z kolegów nabył swój własny egzemplarz, złożyliśmy go do kupy. Mimo tych pierwszych negatywnych wrażeń - kiedy już prawie chciał mi go oddać - bo przecież "to nie dla niego" przekonałem go by jednak zabrał go ze sobą do domu, sprawdził sobie na spokojnie. Następnego dnia był już odmienionym człowiekiem :) - "Już nie jest tak ostro", "już nie drapie", "jest bardzo fajnie".
Nie jestem do końca pewny, czy to kwestia tego jak się zaciągamy, kwestia "ułożenia się grzałki" czy jeszcze czegoś innego ale w moim przypadku było bardzo podobnie. Jako palacz "analogów" nigdy nie zaciągałem się bezpośrednio do płuc, nie mogłem zrozumieć jak w ogóle w ten sposób można było palić a teraz palenie techniką "usta - płuca" po prostu mnie już nie satysfakcjonuje - choć jak się nie da inaczej - bo w ręku tylko jakiś Volimizer - to trudno - można i tak.

Jeśli chodzi o płyn którym lubię zalewać swoje parowniki to w zasadzie nie ma tu żadnej zmainy. Nadal moim ulubionym jest Cuban Cigar (e-Dym) o mocy 18 mg. Oprócz dobrego smaku (subiektywne raczej odczucie) bardzo powoli zanieczyszcza grzałki dzięki czemu nie trzeba ich tak szybko przewijać. Polecam :)

Aha, pamiętać należy o tym że grzałki jak te opisywane powyżej mają bardzo mały opor tj. < 0,5 oma. Do takich grzałek trzeba mieć odpowiednią baterię. Ja używam Akumulatora EFEST IMR 18650 2500mAh LiMN flat top 35A (do nabycia w wielu sklepach za około 35 zł) i nigdy nie zauważyłem by się ona grzała więc dla mnie jest OK choć wielu e-palaczy woli np Sony VTC-4.

Pamiętajcie też że e-palenie nie koniecznie jest zdrowe i bezpieczne, że wszystko co robicie, robicie tylko i wyłącznie na własną odpowiedzialność.

No to chyba z grubsza tyle. Wyszło trochę długo... przepraszam. Może komuś się to do czegoś przyda :)

PS: Jak zwykle bardzo mile widziane komentarze w których piszecie jak Wy robicie swoje "setupy", piszcie proszę również jakie płyny uważacie za najciekawsze.

[EDIT] Chciałem tylko napisać, że obecnie moim ulubionym setupem do Orchida jest zwykły
dual coil na średnicy 3 mm, 5 zwojów z drutu 0,4 Kanthal (a więc o jeden zwój na grzałkę mniej niż na powyższych fotach).

7 komentarzy:

  1. Napisz jak zrobiłeś, postaram sie pomoc. Drut0,4 lub 0,5. Wierz mi jest inaczej. Co do oporu grzałki, uzyj kalkulatora http://www.steam-engine.org/coil.asp

    OdpowiedzUsuń
  2. Bardzo ciekawy opis, ja własnie walczę z przeciekaniem mojego Orchida V5, na razie jestem na początku mojej przygody (3 dni temu przerzuciłem się z analogów) i puki co używam RSBT Hybrid na twisted coilu 0.3. Jest fajny, ale mam wrażenie, że Orchid generuje lepsze wrażenia dymowo-smakowe...może to wina liquidu (używam Liqueena).

    OdpowiedzUsuń
  3. To mogą być zbyt trudne parowniki dla poczatkującego :) bez urazy ale po co Ci się męczyć i nie daj boże zrazić? W świecie e-palenia rok czasu to bardzo dużo (post ze stycznia). Swoje parowniki dostałeś pewnie od kogoś kto już ma coś o niebo lepszego i wiedział, że do tych nigdy już nie wróci ? :) Proponuję odżałować trochę kasy i zakupić sobie np. subtank mini albo smok tfv4 mini. Do obu są grzałki fabryczne (do tfv4 cała masa), do obu są też bazy "RBA" gdzie zrobisz sobie grzałkę tak jak Ty lubisz (do czego dojdziesz z czasem).

    Osobiście unikam też duali - dobra grzała typu single na prawdę daje radę a roboty jest 2x mniej.

    Aha... na drucie 0,4 Kanthal nie robie już od dawna. Teraz tylko 0,5 i to raczej SS.

    W każdym razie - powodzenia :)
    Co do Liqueena - nie używałem od kilku lat bo jest zbyt drogi. Obecnie pale tylko Cuban Cigar z e-dymu - dostępny w znacznie przystępniejszej cenie - dobrze dymi, smakuje i nie syfi mocno grzałek więc nie trzeba ich co dwa dni zmieniać. Zdecydowanie polecam :)

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Na razie tak jak pisałem używam RSBT i jestem zadowolony, nic nie cieknie, dymek ok, grzałka na 1.3 Ohma. Ogólnie lubię majsterkować i zwijanie grzałek sprawia mi dużo przyjemności, więc gotowce nie są dla mnie, temat w każdym razie mam już opanowany i jedyne co to chyba nie ogarniam jeszcze ułożenia waty. Na Orchida dałem sobie czas i będę próbował do skutku, nie zamierzam się poddać. Pozdróweczka

      Usuń
    2. Wiem w czym był problem, trzy wymiany waty i znalazłem przyczynę. Wszystko robiłem dobrze oprócz zalewania liquidem. Zamiast podawać przez dolną śrubkę to odkręcałem górny cap i zalewałem od góry (bo tak mi było wygodniej) składając całość wytwarzałem ciśnienie, które wypychało liquid przez otwory wentylacyjne. Rozebrałem parownik i go wyczyściłem, zalałem zgodnie ze sztuką (przez dolną śrubkę) i od 4h suchuteńko, że aż miło. Może warto o tym wspomnieć, dla potomnych, którzy narzekają, że im cieknie ;)

      Usuń
  4. wszystko spoko, tylko vamo v5 obsługuje parowniki 1,2 Ohm do 5 Ohm, więc może w tym tkwi przyczyna. Opis jest jak najbardziej prawidłowy i ciekawie się czyta. pozdrawiam autora

    OdpowiedzUsuń
  5. Dzięki :) - kurde brak czasu na pisanie o aktualnych rzeczach... Orchid jak i inne duale zostawiłem na rzecz dużych jedno-grzałkowych RBA (Subtank i Smok TFV4). Mniej kłopotu z tym a dymi równie przyzwoicie, smak chbya też lepszy z singla niż z duala - takie przynajmniej mam wrażenie.

    OdpowiedzUsuń